Rozmowa z p. Agatą Konarzewską, koordynatorką Q-Ruchu Sąsiedzkiego
Jako Q-Ruch Sąsiedzki prowadzicie dwa projekty – Dzień Sąsiada oraz Podwórkową Gwiazdkę. Na czym one polegają?
Na co dzień czasem brakuje nam śmiałości i pretekstu, żeby zapukać do sąsiada, spotkać się, porozmawiać. Dzień Sąsiada i Podwórkowa Gwiazdka są odpowiednimi okazjami, aby podjąć inicjatywę, nawiązać kontakt z ludźmi mieszkającymi za ścianą, zorganizować sąsiedzkie spotkanie – lepiej się poznać. Q-Ruch Sąsiedzki wspiera i zachęca mieszkańców, grupy nieformalne, lokalne organizacje oraz instytucje, żeby otwierały się na swoich sąsiadów, a także na współpracę i współodpowiedzialność za swoje najbliższe otoczenie. Jesteśmy ruchem tworzonym przez ludzi, dla których dobre sąsiedztwo i pozytywne relacje sąsiedzkie są bardzo dużą wartością.
Gwiazdka z kolei to idealny moment na nawiązanie relacji i budowy dobrych stosunków sąsiedzkich, bo to czas niezwykły, niemal magiczny. Bożonarodzeniowa atmosfera sprzyja otwieraniu się na drugiego człowieka, w czasie świąt łatwiej pokonać dystans, nieśmiałość czy wszelkie inne bariery, aby nawiązać znajomość.
Czy jest konieczne animowanie sąsiedzkich więzów poprzez imprezy integracyjne, co więcej – ich wspólne przygotowanie?
Największą wartością inicjatyw sąsiedzkich jest to, że organizowane są przez sąsiadów i dla sąsiadów. Nikt nie narzuca programu imprezy, jej charakteru, nawet miejsca czy terminu, w którym się odbywa. Z zasady komitet organizacyjny takiej inicjatywy jest otwarty – każdy, komu zależy na integracji, może się włączyć. Ze swojej strony zapewniamy pomoc, m.in. patronat nad wydarzeniem, wsparcie promocyjne i plastyczne, czyli pakiet materiałów, które mogą okazać się przydatne podczas spotkania. Oczywiście nie ma też żadnego przymusu – jeśli ktoś nie ma ochoty brać udziału w takich spotkaniach, to należy uszanować jego decyzję i prywatność.
W inicjatywach sąsiedzkich najważniejsze jest to, aby sąsiedzi zrobili coś wspólnie – często jest to dla wielu osób w ogóle pierwsze – dodajmy: pozytywne! – doświadczenie takiej lokalnej współpracy. Dzięki temu ludzie zyskują okazję, aby z częścią sąsiadów się w ogóle poznać, innych poznać lepiej, a co za tym idzie – zaczynają sobie ufać, otwierają się na innych, zaczynają interesować się sobą i swoją okolicą. Taka mała rzecz jak sąsiedzkie spotkanie z okazji świąt może być początkiem czegoś naprawdę ważnego.
Jak wyglądają te warszawskie sąsiedztwa, w których prowadzicie działania? To różne dzielnice, inna specyfika… Co łączy, a co dzieli te miejsca?
Oczywiście – każde sąsiedztwo jest inne. Stosunki sąsiedzkie różnią się w zależności m.in. od dzielnicy, typu zabudowy, rozmiaru osiedla, liczby pięter w zamieszkiwanym budynku, historii i tożsamości danego miejsca, a także czasu, jaki się zamieszkuje w danym miejscu itd. Uważam, że każde sąsiedztwo ma swoją specyfikę, choć ogólnie mówiąc – stosunki sąsiedzkie w Warszawie nie są najlepsze. Wobec sąsiadów raczej czujemy dystans, rzadko nawiązujemy i utrzymujemy kontakty, nie zależy nam. Niestety często zdarza się, że w ogóle nie znamy osoby mieszkającej tuż za ścianą lub drzwi w drzwi. Co gorsza – nawet jeśli znamy sąsiada z widzenia, nie mówimy sobie nawet „Dzień dobry”. Oczywiście, nie wszędzie sytuacja wygląda w ten sposób. Poznałam sąsiedztwa, gdzie mieszkańcy znają się z imienia i nazwiska, choć dopiero co się wprowadzili do budynku, zakładają inicjatywy wymiany usług, kooperatywy spożywcze, organizują wydarzenia kulturalne, wspólnie jeżdżą do pracy. Najważniejsze, aby czuć się dobrze – nie naruszać granic prywatności, ale jednocześnie być wrażliwym na potrzeby drugiego człowieka, np. starszej sąsiadki, której można pomóc wnieść zakupy.
Jak funkcjonują seniorzy we wspólnotach sąsiedzkich? Czy częściej od młodych ludzi udzielają się na rzecz lokalnej społeczności? Dbają o swoje bliskie otoczenie, starają się je zmienić, poprawić? Czy osoby te szukają też innych projektów, działają wolontariacko, pomagają innym seniorom?
Zależy to przede wszystkim od konkretnego człowieka i szeregu czynników – m.in. jego wychowania, cech charakteru, a nawet miejsca zamieszkania. Niestety, seniorzy są często bardzo samotni, wycofują się z aktywności społecznej lub są z niej wykluczani, zasklepiają się w swoich mieszkaniach, stają się nieufni albo po prostu nie mają siły brać udziału w życiu sąsiedzkim. Wydaje mi się jednak, że rzadko jest to świadomy wybór – raczej brak odpowiedniej oferty czy chociażby informacji, że coś ciekawego dzieje się w okolicy. Ponadto konieczna jest aktywizacja seniorów, gdyż często uważają oni, że wiele z organizowanych projektów nie jest dla nich. Z drugiej strony warto jednak zauważyć, że niektórzy seniorzy są niesłychanie proaktywni! Czasem wystarczy, że wstąpią np. w szeregi osiedlowego klubu seniora lub zaczną uczęszczać na zajęcia w domu kultury i o wiele chętniej angażują się później w kolejne aktywności, a nawet zostają wolontariuszami.
W stolicy mamy wspólnoty sąsiedzkie zdominowane przez seniorów – np. bloki czy podwórka do których wprowadziły się młode pary w latach 70. – obecnie większość ich mieszkańców to osoby dojrzałe wiekiem. Jak wyglądają ich relacje, jakie mają oni problemy?
To prawda, są takie bloki, do których w podobnym czasie – niemal w jednym momencie – sprowadzili się ludzie w bardzo podobnym wieku. Sprawiło to, że było im znacznie łatwiej nie tylko nawiązać znajomości, ale i zintegrować się ze sobą, gdyż mieli wiele wspólnego, liczne punkty odniesienia – np. mieli dzieci w podobnym wieku, podobnie spędzali czas, ale także dlatego, że mieszkali razem i w danym miejscu już dość długo. Z drugiej strony taka zasiedziałość prowadzić może do konfliktów sąsiedzkich, nierzadko przechodzących na kolejne pokolenia, a czasami nawet do bierności czy też niechęci do zmian i przyzwyczajenia, że „tak jak jest, będzie zawsze”.
Kto spośród seniorów bierze udział w Waszych akcjach? Czy wiek lub wykształcenie mają znaczenie?
W niektórych sąsiedztwach to właśnie seniorzy są inicjatorami wielu działań albo aktywnie włączają się w organizację sąsiedzkich wydarzeń. Są to zarówno seniorzy, jak i seniorki. Niestety zazwyczaj nie znam poziomu wykształcenia tych osób, ale wydaje mi się, że nie ma to znaczenia. W każdym razie dla nas najważniejsze są z pewnością chęci!
Jakie role przyjmują seniorzy w przygotowaniu imprez?
Bardzo różne, są chętni do ogólnej pomocy, skutecznie też aktywizują swoich znajomych czy sąsiadów i przyprowadzają ich na nasze wydarzenia. Z moich obserwacji wynika ponadto, że często przygotowują oprawę kulinarną imprezy.
Jak Pani sądzi, czego potrzebują seniorzy we wspólnotach sąsiedzkich, będących przecież jedną z podstawowych sieci relacji społecznych – miejsc integracji, wsparcia opiekunów społecznych, czy może czegoś innego?
Myślę, że seniorzy potrzebują uważności i wrażliwości współmieszkańców, np. gdy dzieje się coś złego lub nie mogą sobie poradzić z pozoru prostą czynnością. Niezbędne jest im także poczucie bezpieczeństwa i pewność, że mogą zaufać innym sąsiadom – chociażby po to, aby zostawić im klucze, a także mieć pewność, że przypilnują mieszkania czy domu podczas wyjazdu do sanatorium, podleją kwiaty, nakarmią kota itd. To są jedynie z pozoru drobne sprawy!.
Na pewno warto tworzyć miejsca integracji i miejsca aktywności lokalnej, ale nie tylko adresowane do seniorów, ale raczej zachęcające do dialogu międzypokoleniowego, integrowania się z różnymi innymi grupami, podejmowania nowych wyzwań, uczenia się nowych umiejętności, dzielenia się wiedzą i jakże bogatym doświadczeniem. To bardzo podbudowuje poczucie wartości starszej osoby, której często świat i ludzie wokół dają do zrozumienia, że nie jest już potrzebna – a nawet, że przeszkadza! Tymczasem nic bardziej mylnego! Oczywiście, opieka i wsparcie to także niesłychanie ważne zagadnienie. Jednak są w życiu sytuacje, w których najważniejsze jest, aby mieć możliwość porozmawiania z kimś, otrzymania wsparcia w codziennych czynnościach.
A czy samorządy w Polsce dbają o budowanie kapitału społecznego wspólnot sąsiedzkich?
Budowanie kapitału społecznego powinno zaczynać się od podstaw, czyli od samego dołu – właśnie od wspólnot sąsiedzkich. Warto oczywiście promować aktywne postawy, proponować mieszkańcom narzędzia partycypacji (w Warszawie jest to np. budżet partycypacyjny czy inicjatywa lokalna) i wspierać oddolne inicjatywy. Najważniejsze jest jednak to, aby to sami mieszkańcy poczuli potrzebę wpływania na swoje sąsiedztwo, chęć włączania się w życie lokalne, poznawanie siebie i docenianie wagi relacji.
Czy po zorganizowaniu już kilku akcji macie pewne rady czy rekomendacje dla samorządów?
Przede wszystkim – nie utrudniajcie sąsiadom realizowania inicjatyw, bo to niesłychanie zniechęca na przyszłość! Sąsiedzkie spotkanie przed blokiem to nie impreza masowa. Tego typu inicjatyw najczęściej nie ma potrzeby formalizować, zgłaszać ich, występować w ich sprawie o pozwolenie. Samorządy powinny także tworzyć dobrą atmosferę i warunki do rozwoju takich inicjatyw, czyli zachęcać, dostarczać kolejne narzędzia – w chwili obecnej są to m.in. inicjatywa lokalna, budżet partycypacyjny. Tymczasem, niestety, urzędnicy czasami nie rozumieją, jak ważne jest budowanie społeczeństwa obywatelskiego od podstaw, od dołu, przez samych obywateli. Wydaje mi się, że to jest kwestia zmiany mentalności, pokazywania, że można i warto brać sprawy w swoje ręce, a także dawać mieszkańcom możliwości i narzędzia, aby to robili.
Dziękuję za rozmowę.
Od 2010 roku w grudniu odbywa się Podwórkowa Gwiazdka – akcja zainicjowana przez warszawski Q-Ruch Sąsiedzki. Finał tegorocznej edycji odbył się w weekend 12 i 13 grudnia.
Q-Ruch Sąsiedzki jest inicjatywą Stowarzyszenia Centrum Wspierania Aktywności Lokalnej CAL. Głównymi założeniami Q-Ruchu jest integracja społeczności lokalnej na terenie Warszawy, poprawa wzajemnych relacji między sąsiadami, nawiązywanie więzi, wspólne organizowanie się poszczególnych społeczności. W ramach tych działań Q-Ruch koordynuje dwie akcje – ogólnopolski Dzień Sąsiada przypadający w czerwcu oraz warszawską Podwórkową Gwiazdkę, czyli jego lokalną edycję świąteczną. Obie akcje koordynuje zespół liczy zaledwie dwie osoby, co dziwi, zważywszy, że w ramach każdej z akcji w samej Warszawie odbywa się kilkadziesiąt sąsiedzkich imprez wspieranych przez wolontariuszy.
W tegorocznym Dniu Sąsiada wzięło udział aż 80 sąsiedztw, a w Podwórkowej Gwiazdce – ponad 40. Każdy może zostać inicjatorem akcji w swoim sąsiedztwie. Najczęściej jednak robią to wspólnoty mieszkaniowe, klubokawiarnie, osiedlowe biblioteki, domy kultury, organizacje pozarządowe czy spółdzielnie. Chętnie do organizacji kameralnych spotkań wigilijnych zgłaszają się przez specjalną stronę internetową. Następnie otrzymują szczegółową wiedzę o tym jak zorganizować imprezę, pozyskać wolontariuszy, wciągnąć w inicjatywę całe rodziny.
Sąsiedzi zwykle razem wybierają ozdoby na osiedlową choinkę lub wspólnie je przygotowują, łamią się opłatkiem, kolędują i opowiadają zimowe opowieści. To okazja do nawiązania znajomości i, pogłębienia więzi czy zażegnania konfliktów. Również szansa na dotarcie do osamotnionych osób starszych i rozwinięcie relacji z ich udziałem.